Singlowe „Domo 23”, wpisujące się w klimat „Goblina” i nawiązujące do niego brzmieniem, w żadnym wypadku nie sygnalizowało, że „Wolf” pokaże nam inny wizerunek rapera. Szczypta szaleństwa, brud, świadome kreowanie wizerunku złego na cały świat, odrobinę schizofrenicznego paranoika. Prawdziwy hiphopowy nerd, wystawiający środkowy palec miłośnikom klasycznego rapu. Taki był wcześniej.
„Wolf”, z wyjątkiem wspomnianego „Domo 23”, to zupełnie inna para kaloszy. Jeśli wcześniejsze płyty to był ciężki hip-hop oddający w większym stopniu klimat szalonego Odd Future, ten longplay bardziej może spodobać się fanom lżejszego oblicza kolektywu, czyli Franka Oceana oraz The Internet. Chodzi przede wszystkim o warstwę muzyczną, którą zdominowały spokojne, znacznie cieplejsze niż wcześniej u niego kompozycje. Większość opiera się na partiach pianina oraz przyjemnych dla ucha klawiszach. Idealnym przykładem jest pięknie płynące „48”. Mocnych, agresywnych brzmień jest mało.
Mniej jest też u Tylera tego wyrzutka wystawiającego światu środkowy palec w ramach pozdrowień. Dojrzał, uspokoił się, nie do końca akceptuje popularność i związane z nią wchodzenie fanów butami w jego życie (mocno opisał to w „Colossus”), znów ciekawie sprawdza się w roli narratora. W tym miejscu jeszcze raz wracam do „48”, którego klasa polega nie tylko na świetnym bicie, ale też wciągającej, narkotykowej historii. Co ciekawe, wstęp i outro do tego nagrania opowiada sam Nas! A propos gości, to poza innymi muzykami Odd Future mamy na „Wolfie” m.in. Pharrella Williamsa (kapitalne „IFHY”), Erykah Badu w pięknym „Treehome95” i, to największa niespodzianka, głos Stereolabu, Latitię Sadier w „PartyIsntOver/Campfire/Bimmer”. Proporcje zostały wyważone właściwie, nikt nie ukradł Tylerowi show.
Wielu fanów muzyka uważa, że Tyler poszedł w złym kierunku i do „Wolfa” podchodzi z rezerwą. Jestem w stanie ich zrozumieć. To zdecydowanie inna płyta niż poprzednie. Tak od strony producenckiej, jak i tekstowej, Creator zwolnił, uspokoił się. Nie zmienił się tylko jego ciężki, czarny jak smoła, grobowy wręcz głos. Stanowi on duży kontrast do lżejszych bitów, co jeszcze bardziej intryguje.
autor – Andrzej Cała